http://imprezorganizacja.pl/urodzinydlanajmlodszych.html Strona 255
Ulysses 255 z 1. 305 -ZA Nag?y-at-the-moment-cho?-z- oci?gaj?c-illness- cz?sto wcze?niej expectorated- upadek, Lenehan doda?. I z mocn? przysz?o?? za jego. Departamentu z bosymi stopami dobiega? by?o po?piechu wzd?u? korytarz i b?bni?c po schodach. -To Jest oratorium, powiedzia? profesor uncontradicted. Przemin??o spo?ród wiatrem. Gospodarze w Mullaghmast i Tara z królowie. Miles uszu ganki. S?owa trybuna, wy? i rozrzucone na cztery wiatry. Ludzie chronione w jego s?dzie. Martwy ha?asu. Akasic zapisy wszystko, co kiedykolwiek wsz?dzie tam, gdzie by?. Lubi? i chwali? go: mi nie ma. Mam finanse. -Gentlemen, Powiedzia? Stefan. W nast?pnym ruchu na Kolejno?? papieru mog? zasugerowa?, i? dom teraz zrobi? zawiesi?? -Ty Zabra? mi sam oddech. Nie jest przypuszczalnie Francuski komplement? Zapyta? Bóstwo O'Madden Burke. 'Tis godzin, methinks, gdy winejug, metaforycznie mówi?c, jest bardzo zobowi?zany w Ye staro?ytnej zajazdu. -To By? i istnieje niniejszym zdecydowanie rozwi?zany. Ogó? to s? na rzecz og?osi?, ay, Lenehan og?oszone. Sprzeczne
Strona 256
Ulysses 256 z 1. 305 Nie. O?wiadczam, ?e prowadzone. A? do których szczególno?ci boosing cisn???... Mój odlewania g?os widnieje: Mooney jest! Poprowadzi?, napominaj?c: -My B?dziemy stanowczo cofn?? si? udzia?u silnych wód, stanie si? nie? Tak, nie stanie si?. W ?aden sposób ?rodków. Pan O'Madden Burke, po blisko, rzek? ze zwi?zkiem lon?y sojusznika jego parasolem: -Lay Si?, Macduff! -Chip Starego apartamentowcu! redaktor p?aka?, klaszcz?c Stephen po ramieniu. Pozwól naszej firmie i??. Gdzie s? tobie, przekl?te klucze? Si?gn?? a? do kieszeni wyci?gaj?c rozdrobnionej typesheets. -Foot I usta. Wiem. To wszystko prawda. Owo b?dzie wej??. Gdzie oni s?? W porz?dku. Poda? arkusze z powrotem i poszed? a? do wewn?trznej Biuro. Miejmy nadziej?, JJ O'Molloy, o rozpoznawa? go, powiedzia? cicho a? do Stephen: -I Nadziej?, i? doczekamy si? je zamie?ci?. Myles, jeden moment.
Powód 257
Ulysses 257 z 1. 305 Wszed? a? do gabinetu, zamykaj?c za sob? drzwi jego. -Chod? ??cznie, Stephen, powiedzia? profesor. To jest w porz?dku, prawda? Ma prorocz? wizj?. Fuit Ilium! worek wietrznej Troi. Królestwa owego ?wiata. Mistrzowie Morza ?ródziemnego s? fellaheen dzi?. Najwi?kszej rangi gazeciarz przyszed? b?bni?c po schodach na pi?tach natomiast wybieg? na ulic?, krzycz?c: -Racing Specjalny! Dublin. Mam du?o, du?o si? przyuczy?. Skr?cili w lewo mimo ulicy Abbey. -Mam Strategi? te?, powiedzia? Stefan. -Tak? Profesor powiedzia?, omijaj?c a?eby dosta? si? do punktu. Crawford b?dzie. Innym gazeciarz strza? obok nich, wrzask, jak prowadzi?: -Racing Specjalny! DRODZY DIRTY DUBLIN Dubliners. -Dwa Westalkami Dublin, powiedzia? Stefan, osób starszych i bogobojny, Mieszkam pi??dziesi?t lat tudzie? fiftythree pasie Fumbally widnieje. -Gdzie to jest? zapyta? pedagog. -off Blackpitts, powiedzia? Stefan. |